Wylot do Portugalii zaplanowaliśmy zupełnie inaczej niż wszystkie inne (które-jeszcze-planujemy). Chcieliśmy odwiedzić moją jak-rodzoną-siostrę, więc cel był ścisły i tu nie kierowaliśmy się ceną, choć szukaliśmy tanich lotów. Dodatkowo nastawialiśmy się raczej na plażowanie i leniwy wypoczynek niż zwiedzanie.
Zaplanowaliśmy to tak, żeby zostawić kota w Częstochowie w sobotę, zrelaksować się, wyspać i na spokojnie rano pojechać do Katowic na lot. A później wyszło jak zwykle: na Hardkorze – o północy przyjechaliśmy do Częstochowy, co dawało nam nie więcej jak 3 godziny snu. 3:15 – gdy się obudziłam, było jeszcze ciemno i potwornie lało – tym bardziej nie było nam żal opuszczać Polski!