Spakowałam śpiworek, skarpetki i bluzę. Widać już brzeg i za chwilę dotrzemy na miejsce do Kota Kinabalu – stolicy regionu Sabah.
Gdy wysiadłam, nagle uderzyło mnie przyjemne, gorące powietrze. Byłam tak przemarznięta od klimy, że było ono naprawdę przyjemne. Oczywiście tylko przez jakieś 2 minuty, a później robiło się znów zbyt gorąco. Słońce ostro prażyło, było coś koło południa.
Podeszliśmy do dwóch dziewczyn z chustami na głowie (tutaj to normalne) i zapytaliśmy jak się dostać do centrum. One zaczęły coś stękać, spoglądać na siebie z niepokojem i w końcu jedna powiedziała „chodźcie, pokażę Wam”, pożegnały się i poszły. To niesamowite, że ludzie mają tak mało wiary w nas – jakby trudno było wskazać konkretny przystanek, konkretną linię w którą mamy wsiąść. Czytaj więcej »