Cała ta Malezja to był pomysł Pawła. Znalazł jakiś tani lot i stwierdził, że czemu nie. Miała być Azja a Malezja to przecież też Azja… nie sam środek i esencja, ale jednak Azja. U mnie przez długo to było jakieś „bardzo daleko i nie wiadomo po co”. Aż do momentu, w którym Paweł pokazał mi pewien filmik o Sabah, jednym z rejonów Borneo. Ten film dał mi dużo nadziei na bajowy wyjazd. Wyjeżdżając z Brunei cały czas o tym myślałam. Borneo, które do tej pory zobaczyłam niewiele miało z tym wspólnego. Wydawało się, że wyspa jest raczej dość surowa, a mieszkańcy dość … specyficzny. Może to ich różnorodne korzenie czy religie sprawiały, że w relacjach nie dało się odczuć spójnej tożsamości narodowej.
Archiwum tagów: longhouse
Malezja, Singapur, Indonezja. Część 5: Borneo – prawie Sabah
Wysłane przez FK
w 14 czerwca 2012
Komentowanie nie jest możliwe