Dwa pierwsze określenia Singapuru jakie przychodzą do głowy to „sterylny” i „zakazy”, a może nawet „zakazy” i „sterylny”. Po drodze (o ile tak można powiedzieć w przestrzeni powietrznej) czytałam zawzięcie lonely planet w poszukiwaniu ewentualnych innych zaskakujących zakazów, które Singapur może mieć.
Jednym z chyba najbardziej zaskakujących jest dla mnie zakaz żucia gumy do żucia na ulicach (nie znalazłam w żadnym Singapurskim sklepie gumy), ale są też inne, dotyczące palenia, jedzenia, picia, śmiecenia, przechodzenia przez ulicę poza wyznaczonym miejscem, jedzenia durianów w zamkniętej przestrzeni czy przewożenia zwierząt w metrze. Kary za takie zachowania wahają się od $500-10000 (dolarów singapurskich). Czytaj więcej »