Klimat Miami zdecydowanie bardziej mi odpowiada. Był już wieczór i dojechaliśmy do South Beach autobusem nr 150. Tam trochę się naszukaliśmy, ale trafiliśmy na całkiem przyzwoity hotelik: Harrisson’s. Tyle, że zepsuła im się maszynka do kluczy (kart) i recepcjonistka oznajmiła, że będzie nas za każdym razem wpuszczać.
Zostawiliśmy bagaże i poszliśmy poszukać czegoś do jedzenia. Nieopodal była włoska restauracja ze smaczną, włoską pizzą. Później ruszyliśmy na misję spalanie pizzy i tak doszliśmy aż do North Beach. Klimat Miami Beach jest typowo… turystyczny, a do tego wreszcie typowe amerykańskie samochody – było co oglądać! Czytaj więcej »