Kiedy jedziemy gdzieś daleko, pakuję zawsze zestaw „na wszelki wypadek” – podróżną apteczkę.
Dobór składu powinien być indywidualną preferencją, ale jeśli nie wiecie co zapakować i czy na pewno niczego nie zapomnicie – ten wpis pomoże Wam z pewnością taką listę uzupełnić.
Zanim zaczniesz planować zawartość swojej apteczki warto zadać sobie pytanie dokąd i po co jedziesz.
Wiadomo, że na weekend do Paryża potrzebujesz zupełnie innych rzeczy, niż do tropikalnej dżungli w Azji. Co więcej, wiele zależy również od tego jak spędzasz czas w podróży – czy wylegujesz się nad basenem, czy biegasz po górach. Niezależnie od tego jak i gdzie – polecam Wam poniższą „apteczkową podstawę”
7 rzeczy, które powinieneś zapakować do apteczki
1. Przeciwbiegunkowe
Zatrucie to coś, co może zepsuć każdy wyjazd. Mówi się, że ze względu na specyfikę flory bakteryjnej warto kupować leki na miejscu – bo działają lepiej. Prawda jest taka, że jeszcze nigdy tego nie robiłam i zazwyczaj nie miałabym czasu ani szukać apteki, ani tłumaczyć co mi jest. Wyznaję więc zasadę, że lepiej wozić niż się prosić, więc w mojej apteczce pojawiają się:
- Smecta – przy lekkich „problemach”
- Laremid/Stoperan – ja od pewnego czasu kupuję laremid, bo jest zdecydowanie tańszy, a zawiera tę samą substancję aktywną
- Nifuroksazyd – gdy nie przechodzi po wyżej wymienionych, wówczas pozostaje nifuroksazyd, hamujący działanie bakteryjne
- Elektrolity – żeby się nie odwodnić
2. Przeciwgorączkowe/przeciwprzeziębieniowe
Podobno lot samolotem może obniżyć naszą odporność. Do tego zmiana klimatu połączona z klimatyzowanymi pomieszczeniami – zimno, gorąco, zimno, gorąco… brzmi znajomo? To powód, dla którego najczęściej zaczynam urlop od przeziębienia. Zawsze więc mam ze sobą aspirynę i/lub tabcin – w tabletkach, żeby można było wygodnie zażyć leku w każdych warunkach. Przy kompletowaniu apteczki weźcie pod uwagę również ograniczenia każdego leku – na przykład aspiryny nie można mieszać z alkoholem. Do tego mam ze sobą zawsze małe opakowanie Vicks – kupiłam w Malezji, a teraz uzupełniam :) Pamiętacie maść z kotkiem? To właśnie takie małe opakowanie.
3. Przeciwbólowe
Ogólnie staram się nie stosować i obserwuję, że Polacy szczególnie często stosują (nadużywają?) środki przeciwbólowe, ale jednak warto mieć takowe na wszelki wypadek.
4. Plastry/opatrunki
Dobre na rany jak i na bąble, jeśli buty okażą się mniej wygodne, niż przypuszczaliśmy. Polecam zawsze mieć je przy sobie.
5. Przeciwhistaminowe
Lubią mnie komary i inne robaczki. Do tego stopnia, że w Wenezueli płakałam ze względu na różnego rodzaju wspaniałe bąble :) ból i świąd ukoić może Fenistil. Nie zaszkodzi też wapno.
6. Sól fizjologiczna
Nada się do przemycia oka jak i nawilżenia śluzówki nosa. Warto wziąć :)
7. Środek dezynfekujący
Podobno spirytus i woda utleniona to już przeżytek i zdecydowanie lepiej wziąć coś z oktenidyną, która faktycznie dezynfekuje i nie podrażnia. Można wziąć na przykład saszetki Octenilinu, które zajmują mało miejsca. Ja dodatkowo mam ze sobą też spirytus, ale nie trzymam go w apteczce tylko w kosmetyczce i dezynfekuję nim WC :)
Pamiętajcie, że to nie zamyka listy. Zdarzało nam się już brać ze sobą malaron i testy na malarię. Wszystko zależy od tego gdzie jedziesz.
Jak pakować?
Zajmuje to trochę czasu, ale gdy mam tabletki w listkach, wycinam zbędne elementy i pakuję w malutkie woreczki strunowe. Zajmują mniej miejsca, a jednocześnie są zabezpieczone (czasem folia aluminiowa w tabletkach potrafi się przerwać. Zostawiam też zawsze fragment z datą ważności – dzięki temu spakowana apteczka po podróży wraca do szuflady i jest łatwa do zweryfikowania przed następnym wyjazdem.
W oddzielnym woreczku strunowym umieszczam wszystkie ulotki – też warto o nich pamiętać, żeby móc sprawdzić dawkowanie, obostrzenia czy skutki uboczne.
Komentowanie jest zakończone.