Archiwa autora: FK - Strona 3

Weekend w Rydze

Do Rygi wybraliśmy się w ramach środowej promocji lotu. Polecieliśmy w pewien zimowy weekend. Na tyle zimowy, że w Warszawie nie było ani grama śniegu. Byliśmy więc bardzo zdziwieni, gdy za oknem samolotu zauważyliśmy śnieg. Lecieliśmy tam z Łukaszem i Anią, ale dostałam zakaz rozmawiania z Anką o tym – wycieczka miała być niespodzianką. Zabiłabym za taką! ;-)

Pierwsze nasze wrażenie z przylotu? Drugi Wrocław!
Mieliśmy tam hotel w centrum z wygodnym dojazdem do lotniska, więc od razu ruszyliśmy w poszukiwaniu przystanku autobusowego. Po drodze kupiliśmy bilet w biletomacie i zahaczyliśmy o bankomat – nieco skonfundowani, bo okazało się, że nikt nie wie jakie pieniądze będziemy wypłacać i ile są warte. Czytaj więcej »

Wenezuela Część 5: Delta Orinoco

Jedziemy z kolejnym gościem, który ni w ząb angielskiego… W kwestii działających zegarów i wskaźników w samochodzie mamy już 4:3 dla działających. Nieźle! Dzisiaj w Polsce jest Święto Niepodległości, a my z Pawłem mamy 8-mą rocznicę. Spędzamy ten dzień dosyć nietypowo. Za oknem (samochodu) robi się szaro i co jakiś czas widać błyski – już przestajemy się zastanawiać, czy to burza w oddali, czy efekt Catatumbo.

Przejeżdżamy obok gwardii narodowej i – ponieważ mamy przyciemniane szyby – kierowca grzecznie otwiera wszystkie, żeby gwardzista miał wgląd w zawartość. Nachyla się i coś pyta. Tamten coś odpowiada. Przez chwilę dopada mnie myśl, że jeszcze nam brakuje przeszukania bagażu. Na szczęście chwilę się na nas pokrzywił i nas puścił.
Zobacz mapę z wyprawy

Czytaj więcej »

Wenezuela Część 4: Canaima – kraina wodospadów

Ciudad Bolivar

Na lotnisku stanęliśmy w kolejce i jakoś dziwnie się stresowałam. Oczywiście, że się stresowałam, bo przecież Ci ludzie nie mają żadnego powodu, żeby mówić po angielsku – standard! Mieliśmy nadzieję nadać bagaż prosto do Puerto Ordaz, ale okazało się to niemożliwe (bo to inne linie ;) ). Odruchowo dopijałam wodę, ale okazało się, że mogę spokojnie wejść z 1,5 litrową wodą – jak za starych dobrych czasów!

Zobacz mapę z wyprawy

Czytaj więcej »

Wenezuela Część 3: Andy i Maracaibo

Andy

Zobacz mapę z wyprawy

Jechaliśmy do Meridy. Tam mieliśmy już zaklepany nocleg w hotelu niedaleko biura gravity tours. Czekaliśmy tylko na zasięg, żeby uzgodnić szczegóły i cenę.
Droga cholernie się dłużyła zresztą… to naprawdę ogromne odległości. Trochę panikujemy, bo Yobani pędzi jak szalony a my siedzimy na tyłach Land Cruisera na jakiejś bocznej ławeczce bez pasów. Zaczynają się tereny górskie i zaczynamy się stresować dynamiką jazdy. Nikt jednak nie protestował, bo wiedzieliśmy, że droga jest długa. Woleliśmy uznać, że on na pewno wie co robi.Droga się dłużyła, więc Junior mówił nam o rodzajach bananów w Wenezueli (chyba 4 rodzaje).

Czytaj więcej »

Wenezuela Część 2: Los Llanos

 Barinas

Zobacz mapę z wyprawy

Na dworcu autobus spóźniał się 40 minut. W międzyczasie dostałam ptasią kupą w rękę. To już chyba taka tradycja.  W końcu przyjechał. Pakowanie zaczynaliśmy od nadawania bagaży. Wrzuciliśmy plecaki, w zamian dostaliśmy numerki. Później pokazywaliśmy bilety i mieliśmy już wskazane miejsca. Na górze. Wszyscy podróżni mieli podusie i kocyk, albo nawet dwa kocyki. Wiedzieliśmy, że wenezuelskie autobusy słyną z ‚doskonałej’ klimatyzacji, więc mieliśmy na sobie najcieplejsze rzeczy. Na szczęście wystarczyły. Fotele były wygodniejsze niż w samolocie – z genialną półeczką na nogi, dzięki czemu osiągało się pozycję niemal leżącą. Obudziłam się nad ranem tuż przed Barinas. Wysiedliśmy na dworcu i zaczęliśmy się rozglądać w poszukiwaniu „naszych”, ale ani widu, ani słychu. Nie odpisywali na smsy. Usiedliśmy i zastanawialiśmy się co dalej. Słyszeliśmy co chwilę nawoływania kierowców – Velencia! Valencia! Merida! Szukali ludzi na dobitkę. Pęcherze po całej nocy krzyczały, aby o nich nie zapomnieć.

Czytaj więcej »

Wenezuela Część 1. Piraci z Karaibów

Najlepiej na spontanie

Jeśli będę miała kiedyś wspomnieć rzeczy spontaniczne i szalone w moim życiu, to z pewnością Wenezuela będzie jedną z nich. Na wyjazd zdecydowaliśmy się bardzo spontanicznie…
- Ewa, Ewa! Wenezuela za 1000zł ze Skandynawii… to na pewno błąd! – jest 2:00 i Paweł mnie prawie obudził, żeby mi to powiedzieć – na pewno rano jak ktoś przyjdzie do biura Lufthansy i zobaczy, że źle dodał ofertę poprawi ją, więc mamy jakieś 6 godzin na podjęcie decyzji… lecimy?
- A nie miało być do Azji?
- No miało, ale do Azji nie ma pomyłki… to co, lecimy?
- Lecimy!

Czytaj więcej »

Bułgaria – Wybrzeże Morza Czarnego i zderzenie kultur

Na (przedłużony urlopem) weekend wrześniowy zaplanowaliśmy coś wyjątkowego. Nie kolejne szybkie zwiedzanie ale długi odpoczynek i moczenie pupci w podgrzewanym basenie na Pomorzu Drawskim. Cieszyłam się okrutnie jak co roku (ba, w zeszłym roku Paweł był w Silnowie chyba 5 razy – on to dopiero lubi tam bywać!), bo chociaż o Silnowie pewnie czytasz pierwszy raz, to jednak poza faktem, że jest to miejscowość na końcu świata to jest tam jezioro i ekskluzywny pensjonat (teraz już bardziej „ośrodek”) z takim ogromem atrakcji i świetnymi ludźmi, że wyjazd tam będziesz z utęsknieniem wspominać zawsze. I to wszystko naszych znajomych :-) Ups, bo mi się reklama zrobiła. No więc Silnowo jak co roku.

I wtedy okazało się, że jednak nie wypali ten wyjazd. Na kilka dni przed.

Czytaj więcej »

Portugalia – Albufeira (Algarve)

 

Wylot do Portugalii zaplanowaliśmy zupełnie inaczej niż wszystkie inne (które-jeszcze-planujemy). Chcieliśmy odwiedzić moją jak-rodzoną-siostrę, więc cel był ścisły i tu nie kierowaliśmy się ceną, choć szukaliśmy tanich lotów. Dodatkowo nastawialiśmy się raczej na plażowanie i leniwy wypoczynek niż zwiedzanie.

Zaplanowaliśmy to tak, żeby zostawić kota w Częstochowie w sobotę, zrelaksować się, wyspać i na spokojnie rano pojechać do Katowic na lot. A później wyszło jak zwykle: na Hardkorze – o północy przyjechaliśmy do Częstochowy, co dawało nam nie więcej jak 3 godziny snu. 3:15 – gdy się obudziłam, było jeszcze ciemno i potwornie lało – tym bardziej nie było nam żal opuszczać Polski!

Czytaj więcej »

Weekend w Mediolanie

Trzeba przyznać, że opinie, które czyta się o Mediolanie mają w sobie wiele prawdy. Jeśli chcesz poznać klimat Włoch lepiej zapewne zwiedzić Bergamo tuż obok. Tak się jednak składa, że to był mój siódmy raz we Włoszech i cieszę się, że był wyjątkowy, a nie w kółko – Werona, Wenecja, Rzym, a do tego wypad szopingowy do San Marino i plażowanie w Rimini lub Biblione. Mediolan to faktycznie inne oblicze Włoch.

 

 

Czytaj więcej »